Świąteczna impresja
Grudzień
Masz 17 lat. W domu albo bywasz gościem, albo tkwisz przed komputerem ze słuchawkami w uszach i z udawanym lekceważeniem obserwujesz to całe świąteczne zamieszanie. Kumplom mówisz, że „będzie trzeba jakoś wytrzymać ten wigilijny spęd”, zaklinasz się, że nie sprzątniesz bałaganu „bo to przecież mój pokój” ale w końcu… stajesz w kolejce po świątecznego karpia, niby od niechcenia umyjesz okna, wyręczysz matkę w powieszeniu firanek i choć nie wierzysz w te bzdury, to czasami nawet już w połowie grudnia spoglądasz wieczorem przez okno i zastanawiasz się, w której stronie nieba pojawia się pierwsza gwiazdka, by w Wigilię jej za długo nie szukać…
Bo tak naprawdę, choć za nic się do tego nie przyznasz, to czekasz na te święta.
Bo tak naprawdę lubisz ten czas wyciszenia i ciepła, poprzedzony pośpiechem, gwarem, szukaniem prezentów, pieczeniem ciasta.
Bo ten jeden raz w roku nie drażni Ci zebrana gromadnie rodzina i wcale nie dla świętego spokoju zakładasz tę ekstra koszulę i wiążesz krawat.
I choć na pamięć znasz historię opowiadaną przez Babcię o tym, jak Dziadek nie mógł zabić karpia i jedli szprotki w oleju, a karp jeszcze długo po świętach okupował wannę…to uśmiechasz się wcale nie z uprzejmości.
I choć nie przepadasz za śledziami i ryby to też nie twoja bajka – to rejestrujesz uśmiech matki, gdy chwalisz „ no nawet smaczne te rybki, a barszczyk z uszkami to jak zawsze palce lizać…
I jednak odczuwasz dreszczyk emocji, gdy odwijasz pięknie opakowany prezent i jak co roku dziwisz się, skąd oni wiedzieli, że marzysz właśnie o tym.
Nie śpiewasz kolęd, co to – to nie, ale gdy matka jasnym głosem zacznie „Bóg się rodzi, moc truchleje”, a ojciec dołączy do niej basem – to myślisz, że dobrze być domu i mieć ich wszystkich blisko.
Barbara Buller